Aspekty mentalne

 Wszystko związane z otoczką zdrowego stylu życia w formie luźnych przemyśleń oraz  tych nieco poważniejszych ...


Jest Nowy Rok - czas na siłownie :D

postanowienie noworoczne... czy całoroczne wieloletnie ??



Ok każdy to zna - postanowienia noworoczne i cały ten cyrk z nimi związany.
Jest spotkanie towarzysko rodzinne gdzie ktoś zauważa o jedną fałdke na swetrze za dużo - och nie Tomcio/Madzia ale przytyłeś/aś musisz coś z tym zrobić ...

I tak się to zaczyna - jest nowy rok i nagle tony osób zaczynają swoją przygodę oraz nierówną walkę z otyłością brzuszną, cellulitem oraz grzybicą stóp załapaną na najbliższym basenie.

Jak to zrobić żeby nie skończyć tego postanowienia w marcu ??

1. Zacząć adekwatnie do poziomu własnych możliwości - zróbcie sobie prosty test - zegarek każdy ma w telefonie ,zwłaszcza taki ze stoperem - wrzucamy go na 10 minut i idziemy pobiegać po schodach - jeśli w trakcie zatrzymasz się po pierwszych trzech piętrach lub po drugim podbiegu i w trakcie masz(x) razy przerwę na odpoczynek to coś jest nie halo ... ( biegać nie chodzić)(biegać nie sprintem :) sam skontroluj swój poziom wydolności i na jego podstawie oceń czy warto nagle biegać po 10 km jak sąsiad maratończyk czy może też lepiej zacząć trochę łagodniej

to samo będzie się tyczyć siłowni - nie patrz na innych i zostaw swoje ego w szatni - rok spędzony na nauce porządnej poprawnej techniki ćwiczeń to zaoszczędzone 15 lat wizyt u ortopedów i fizjoterapeutów

2. Przedstaw swoja wizję bliskiej osobie ( najlepiej 3em) i niech one monitorują Twoje zaangażowanie  - każdy zna powiedzonko co było a nie jest nie pisze się w rejestr - tak samo jest często z zapałem do ćwiczeń - łatwo temu zaradzić wystarczy że będziecie traktować własne treningi jak spotkanie z którąś z tych osób - a jak często odmawiacie mamie niedzielnego obiadku :) ??

Dlaczego treningi personalne są teraz tak popularne - bo przez sam fakt tego że jesteśmy z kimś umówieni na bank się zjawimy - chyba że spotka nas po drodze jakiś kataklizm :)

3.To nie jest plan na 12 tygodni - i rezultaty nie przyjdą szybko - tak samo jak powoli uczysz dziecko chodzić tak samo powoli Twoje ciało będzie pokonywać to co mu serwowałeś przez lata - to że zaczniesz z kopyta i z przytupem może jedynie spowodować kontuzje a nic nie przyspieszy poza chwilową akcją serca

Proste rzeczy i podstawy - to naprawdę niewiele a zarazem bardzo dużo
Ale te rzeczy wystarczą - czemu bo są sprawdzone przez lata i działają ;)
Więc jak masz wybór to lepiej idź do specjalisty który nauczy Cię ćwiczyć z obciążeniem oraz bez i  zainwestuj parę złotych w siebie a nie jak typowy polak próbuj przyoszczędzić na wszystkim i rób wszystko na własną rękę lub z filmikami z jutuba - ten wydatek może bardzo szybko zmienić wartość bo mimo tego że służba zdrowia jest niby u nas bezpłatna to kolejki do specjalistów są strasznie długie a wizyty w prywatnych klinikach strasznie drogie ;)

I na sam koniec - to nie jest kwestia chęci ani motywacji - bo to ma każdy na chwilę, to kwestia charakteru - mało ludzi ma teraz naprawdę kręgosłup i są w stanie przemóc pokusy wygodnego życia.
Sęk w tym żeby odnieść tu sukces musisz czuć komfort.. w niekomfortowych warunkach.



Pospolite ruszenie się zaczęło - w większości przypadków potrwa do marca, następnie będzie druga fala od marca do czerwca potem wakacje czyli trzeba odpocząć - i tak też niektórzy skończą swoją nierówną walkę najczęściej na zdjęciach z wakacji będą w koszulkach albo zasypywać się piaskiem ... dołączysz do nich ??

Wszystkiego co najlepsze na nowy rok
Życząc wytrwałości
Pozdrawiam

 

 

 

Crossfitersi, CrossFITerzy i trenujący CrossFit

Wiem że pewnie milion osób mnie zjedzie za to co napiszę - ale szczerze - mam to gdzieś - zwłaszcza patrząc na to co się dzieje w tym światku to po prostu pożal się Boże..

Ludzi zajaranych wszechstronnym treningiem fizycznym okraszonym deltą sygnowana przez Reebok - jest coraz więcej - zwłaszcza tych którzy podają się za "trenerów" - bo przecież mają "level łan"
Co za tym idzie poziom reprezentowany przez nich jest tak samo różny jak ich ilość włosów na głowie czy kolor tęczówki jeśli brać pod uwagę wszystkie możliwe odcienie 4 podstawowych kolorów.

Niestety jestem tylko facetem i mimo większych od przeciętnych zdolności manualnych rozróżniam tylko 3 kolory - fajny, chujowy i pedalski.

I w ten sam sposób mogę podzielić ludzi którzy "żyją" crossfitem.

Tak w ramach prewencyjnej kontrofensywy hejterów nie rugam tu systemu który niestety został zbastardyzowany i uproszczony do stopnia masowego że można dodawać do niego frytki - bo to właśnie dostaniecie w większości fitnes klubów pod znakiem zajęć cross cokolwiek - ale nie o tym teraz.

Tak jak wspomniałem wcześniej mamy trzy grupy ludzi którzy bawią się w usprawnianie swojego ciała zajadając jajka na boczku na śniadanie oraz wzdychając do plakatów Richa Froninga.

Pierwsza z nich czyli zajawkowicze to Ci którzy nic nie potrafiąc będą święcie przekonani że robią wszystko dobrze - i najczęściej takie osoby widzimy machające 6 lat pod rząd 16 kilowym kettlem, biegające we wszystkich biegach 10km i zarazem robiące sobie więcej krzywdy niż pożytku bo ćwicząc wszystkie możliwe dostępne WOD-y nie idą w ogóle do przodu bo zasada metodyki crossfit'u mówiąca o różnorodności zadań oraz wszechstronności zastosowania zapobiega im bardzo skutecznie w adaptacji do jakiegokolwiek konkretnego wysiłku.
Innymi słowy ci biedacy nie mają pojęcia co robią i po co to robią ale robią bo jest im fajnie jak się spocą - chwała im za to ale najczęściej ci sami biedacy łapią najwięcej kontuzji poprzez nieprzystosowanie układu ruchu do zadań jakie narzuca im ich ukochana strona internetowa bądź nie są w stanie sprostać temu co napisał kolega na " jaki był dziś WOD"
Druga kasta odszczepieńców którzy fanatycznie pracują nad własnym ciałem to rekreanci którzy nie mają parcia na nic więcej niż pozbycie się tkanki tłuszczowej bo chcą być fit i dobrze wyglądać na plaży - więc oczywiście podążając za modą idą na crossfit bo to jest ostre, przynosi rezultaty, jest zajebiście ciężkie i nie jest nudne jak pompowanie na siłowni - więc idziemy i zaczynamy ćwiczyć.

I wtedy kiedy zrzucą swoje zbędne kilogramy znikają niczym zeszłoroczny śnieg lub wakacyjny romans ponieważ zrobili to co chcieli a nie chcą być za duzi więc teraz uprawiają kolarstwo albo biegi przełajowe a crossfit przygotowuje przecież do wszystkiego i nawet maratony im teraz nie straszne. W drugiej odsłonie scenariusza zostają oni trenerami ponieważ crossfit zmienił ich życie i oni teraz jako ludzie fit będą uzdrawiać innych bo taka jest ich misja a przecież robienie rwania jest proste jak robienie na drutach a że wiele razy podglądali babcie jak ona dziergała to każdy z nich jest teraz wybornym sztangistą oraz gimnastykiem i za każdym razem muszą się pochwalić że zmęczyli Fran'ie w 4 minuty - great success.

Szkoda tylko że pomagając innym robią im więcej krzywdy niż pożytku bo sami coś liznęli, nie są zbyt pewni czego ale skoro im się udało zmienić na lepsze - to mogą to samo zrobić z innymi i są w 100% pewni że ich recepta na siebie podziała na każdego... ratunku


Trzecia i ostatnia grupa to ludzie którzy poświęcają się nieco mocniej swoim przekonaniom i mają trochę oleju w głowie - oni nie ćwiczą ani nie uczestniczą w zajęciach - oni trenują.
Jak sama nazwa wskazuje trening jako zorganizowany proces przemodelowania zdolności wysiłkowych organizmu zezwala im na bicie własnych rekordów, jeżdżenie na zawody oraz ogólnie bycie wyznacznikiem zajebistości w najbliższym otoczeniu.

To właśnie oni bezproblemowo robią "dabel anders", "masel apy" oraz "snecze" nie znając polskich nazw odpowiedników oraz to właśnie oni wrzucają na fejsbuka, jutuba oraz inne kanały umożliwiające podzielenie się swoimi osiągnięciami z  całym światem filmiki jak to biją własne rekordy w cyrkowy niekiedy sposób oraz szukają opinii na temat techniki u ludzi którzy mają jeszcze mniej pojęcia niż oni na dany temat zamiast udać się z tym do jednostek wykwalifikowanych które są trenerami danych dyscyplin.

Ale po co przecież crossfit przygotowuje wszystkich do wszystkiego i na wszystko - a słyszał ktoś kiedyś takie porzekadło że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego ??


Taka mała notka - jeśli chcecie już trenować crossfit - zróbcie sobie i innym przysługę i skorzystajcie z pomocy fachowców w danych dziedzinach, dopracujcie porządnie technikę i ćwiczcie siłowo oraz kondycyjnie okazyjnie robiąc jakiegoś WOD'a , i naprawdę nie wierzcie w to że Rich i koledzy nie biorą koksu oraz to że robiąc wszystkiego po trochu każdego dnia inaczej zbudujecie zajebistą formę i będziecie targać nad głowę tony żelaza, biegać niczym hart afgański i zarazem będziecie gibcy jak wąż oraz zręczni jak małpki - po prostu nie wierzcie :)



Pozdrawiam

Marzenia i postanowienia 

Te dwie rzeczy są ze sobą nierozłączne w świecie sportu/treningu/fitnessu/pornografii itp.
Na czym to wszystko polega ??

No wielkimi krokami zbliża się koniec roku i jak co roku w styczniu nastąpi wysyp nowo zapalonych, opierdolonych przy wigilijnym stole grubasów chcących zostać fit człowiekami oraz jak co roku kolejne 150 000 000 ludzi będzie miało postanowienie noworoczne że zgubi zbędne kilogramy i będzie się zdrowo odżywiać.

Szkoda tylko że prędzej każdy z nich kupi córce quada na komunię i zrobi coś głupiego typu przebiegnie maraton bo założył się z kumplem niż rzeczywiście osiągnie sukces i co najważniejsze wytrwa w swoim postanowieniu bycia lepszym sobą który aktywnie dba o własną tężyznę fizyczną poprzez regularne ćwiczenia oraz dopasowane i zdrowe odżywianie.

Dlaczego ??

Przecież to jest takie proste - wystarczy 3-4 razy w tygodniu zwlec dupę z kanapy i iść pomachać żelastwem, pobiegać, popływać i do tego jeść codziennie warzywa, dużo mięsa, trochę nabiału i ograniczyć słodycze i napoje bąbelkowe do okazyjnych wypadów - czy to brzmi jak jakieś super wyrzeczenia ??

No nie .. 
tylko czemu nikt się prawie nie stosuje dopóki śmierć nie zapuka mu przez okno bo jest tak tłusty że cholesterol wydziela zamiast feromonów a spodnie 38 służą tylko za rękawice kuchenne ..??

Bo społeczeństwo jest leniwe i słabe - co z tego że jest milion nowych wynalazków i form ćwiczenia?? tu trzeba prawie że cudu i nawet kilogramy suplementów razem z Michałem Karmowskim nie są w stanie pokonać tego że wszyscy żrą szajs i tylko marzą o czymś lub wymyślają coraz to lepsze wymówki czemu nie mogą.

Gdzie się podziało logiczne myślenie??

W dobie internetu nie trzeba już jeździć do sowietów żeby uzyskać tajną wiedzę pozwalającą na zastosowanie technik machanie żeliwnymi kulami aby mieć ciało jak grecki posąg - wszystko jest jedno kliknięcie stąd - nawet nie trzeba znać języków bo wujek google - kalecznie bo kalecznie ale przetłumaczy za Ciebie.

To czemu jest więcej otyłych na świecie niż muszek owocówek na jabłkach u cioci w ogródku ?? czemu wg statystyk ilość grubasów przerosła tych głodujących ?? jak dla mnie w bani się nie mieści ale odpowiedź jest bardzo prosta.

Postanowienia i marzenia ma zasadniczo każdy.
Ale każde postanowienie jest gówno warte i żadne marzenie się nie spełni - bez działania.

Bądź aktywny - daj przykład innym.
Zwłaszcza swoim dzieciom

Drobne różnice

 

W czasach wielkiej mody na fitness - nagle bardzo popularne stało się "bycie trenerem personalnym" - cokolwiek to oznacza.



Jak zdefiniować takiego jegomościa - najczęściej jest to osoba która dzięki swojej niebagatelnej wiedzy oraz sprawności nabytej poprzez długie lata ciężkiej i systematycznej pracy nad sobą pomaga zagubionej oweiczce w walce z :
a) nadwagą
b) cellulitem i kompleksami
c) słabością i niedołężnością
d) i bardzo rzadko pomaga z racji prozdrowotnych zalet aktywności fizycznej

zawód jak zawód .. bierze się za robotę pieniądze - jedni mniej drudzy więcej.

Ale jak rozpoznać czy ktoś jest wart swojej ceny ??
To już kwestia nieco inna - ponieważ bardzo często są to teraz osoby po weekendowych szkoleniach wartych tyle samo co papier z macdonalda - ale o tym już była mowa wcześniej.

Główna różnica jaka bije po oczach to nie podejście do klienta ( są żandarmi i są przyjaciele), nie fachowa nomenklatura oraz trudne zwroty ( propriorecepcja i reszta elwilibirystyki językowej) ani też to jak jegomość wygląda ( chociaż szewc bez butów nie powinien chodzić).



Kwestia która jest dla mnie jak najbardziej oczywista - owi "fachowcy" zbyt szybko i zbyt często pchają ludzi w ćwiczenia niepotrzebne i zbyt trudne oraz w ogóle nie miarodajne.

Przykładem idealnym może być balansowanie na jakichkolwiek sprzętach formy krągłej, półokrągłej itp - za przeproszeniem na kiego chuja Pani Krysi podskoki z obrotem na jednej nodze na piłce bosu ??
- Bo przygotowuje się do wyjazdu na narty.
A umie zrobić 10 przysiadów na jednej nodze ?? albo chociażby 5 ?? lub nawet niech będzie 10 na dwóch nogach ale z konkretniejszym obciążeniem ??
-Nie - bo to niszczy kolana i powoduje kontuzje
Ok - a skakanie na gumowej piłce idealnie odzwierciedla warunki gdzie kostka jest sztywna w narciarskim bucie przyczepiona do deski która sunie po nierównej śliskiej nawierzchni - oczywiście jest jakiś transfer pozytywny ale owa delikwentka jadąca na narty dużo bardziej by skorzystała gdyby zaserwować jej solidną dawkę prostych ćwiczeń siłowych w połączeniu z rozciąganiem oraz statycznymi ćwiczeniami równoważnymi które jest w stanie opanować - może też by i pomogło to na jej sflaczałą dupę i mąż przestałby chodzić za innymi ;) 



I to moim zdaniem odróżnia fachowca od patałacha - serwuje solidną dawkę żelaza w formie ekskluzywnego aczkolwiek nie nadmiernie upiększonego dania które jest estetyczne i zjadliwe dla wszystkich -zarazem przynosi to wymierne rezultaty w dwóch aspektach - pierwszym który jest celem nadrzędnym -np przygotowanie na jakiś wyjazd, drugim który jest podrzędny ale bardzo istotny -uczy pewnych wzorców ruchowych niezbędnych do bezproblemowego funkcjonowania w życiu codziennym.
Nauka porządnych podstaw daje gwarancję że klient nawet jak pójdzie samopas da dobrą reputację i rekomendację ponieważ wyniesie coś z czasu spędzonego pod okiem speca - a jak wiadome solidne fundamenty dają gwarancję na dobrą budowę. 

Fachowiec za swoją cenę poda przystępny i wykonalny plan skrojony na miarę możliwości trenującego i w czasie wzrostu tych możliwości plan będzie ulepszany i utrudniany - stopniowo ale konsekwentnie.

 I co najważniejsze bez przesady - żeby nie propagować sztuki dla sztuki tylko fundować zabawę która jest efektywna i bezpieczna w ramach oczywiście normalnego ryzyka - wiadome gdzie robi się coś szybko, lub z czymś ciężkim są i kontuzje - nawet u najlepiej rozgrzanych i przygotowanych ćwiczących.



Patałach zaś będzie wymyślał na poczekaniu, wrzucał bajery zapożyczone z Youtube'a aby jak najbardziej urozmaicić i ucyrkowić coś co powinno być proste i przynosić rezultaty - ale wybaczcie od skakania po piłkach jeszcze nikt nie podniósł 200kg... nawet 100. Nawet jeśli ktoś nie ma takiego celu - to i tak proste fundamentalne ćwiczenia w połączeniu z odrobina pracy dynamicznej oraz równoważnej jest w zupełności i aż nadto wystarczająca dla zwykłych rekreantów - a tacy najczęściej trafiają do personalnych.



Co za tym idzie - jak możemy owego patałacha i pseudo speca rozpoznać - na pierwszy rzut oka trudno ale warto nadmienić to iż te osoby robią wokół siebie dużo szumu o nic - i zasadniczo ich pracą nie kieruje żadna logika - tym bardziej związana z zasadami planowania i egzekwowania treningu.

A tych czasach gdzie wszyscy teraz patrzą na zewnątrz a sprawdzianem czy ktoś ćwiczy jest to jak wygląda a nie co potrafi - chciałbym bardzo żeby główny motor napędowy całego tego biznesu przestawił się z domniemanej estetyki na zdrowie i dobrą zabawę.

Pozdrawiam

Wygląd czy działanie ??

To odwieczne pytanie które zadaje sobie chyba każdy kto kiedykolwiek miał coś wspólnego ze sportem na jakimś poziomie poza lekcjami wfu w 3ciej klasie podstawowej.
Kwestia główna jaka tu się rozwija to czy ćwiczyć ciało aby być dobrym w jakiejś dyscyplinie ( czynności ruchowej) czy skupić się na rozwoju ciała ale patrzeć tylko na jego walory estetyczne ( tak jak kulturyści ).



Pytanie to wróciło do mnie jak bumerang z ust jednego z młodszych kolegów ( pozdrawiam Oskar :) ) który jest zapalonym amatorem ćwiczeń fizycznych, który za cel objął sobie zbudowanie ładnego ciała - nurt ten zwie się teraz aesthetic fitness czy cokolwiek w ten deseń - chodzi o wszystkich ładnych umięśnionych chłopców którzy wyglądają jak prawie zabawki G.I Joe - tyle że są na prawdę ;)

Z moich osobistych spostrzeżeń na ten temat - jest to próżniactwo ponieważ facet który skupia się na swoim wyglądzie zbyt obsesyjnie jest narcyzem oraz mówiąc delikatnie mało męski - dużo bardziej przemawiają do mnie wartości jakie kto sobą reprezentuje niż to że ma 4% tłuszczu i można policzyć mu prążki na mięśniach - facet ma być pomocny dla innych oraz być podporą swojej rodziny a nie zapatrzonym w siebie dupkiem dla którego ważniejsze jest to czy będzie ładnie wyglądał na plaży niż to czy będzie mógł kogoś wyciągnąć z wody jak będzie się topił.



Wracając do tematu oraz pytania rzuconego przez Oskara - jak niektórzy sportowcy to robią że mimo tego iż nie trzymają się sztywno reguł kulturystycznych to wyglądają tak znakomicie ??

Odpowiedź na to pytanie ma dwie wersje i obie są bardzo proste - jeśli ktoś tylko i wyłącznie chce przyjąć taki tok myślenia 

Różnica między ćwiczeniem dla osiągów ( takich jak szybsze bieganie czy lepsze zdolności równoważne w gimnastyce ) a ćwiczeniem dla .. wyglądu ( ćwiczenia) jest taka że osoba która jest sportowcem - bardzo często ma ... ba - zawsze - ma cele .

Cele do zrealizowania

Rekordy do pobicia

I dzięki temu osoby te zawsze prą do przodu nieważne ile trudu i wysiłku muszą znieść - i ta cecha różni je od przeciętniaków na siłowni którzy przychodząc co tydzień robią swoją klatę i biceps - ok i jeden i drugi idzie do przodu z obciążeniem - ale to osoba której przyświeca jakiś cel ma odgórną motywację żeby zawsze zrobić więcej, lepiej i szybciej.
Znam paru jegomości którzy ćwiczą od lat - i od lat wyglądają tak samo.
Nic się u nich nie zmienia - nie to że są jakoś niedorozwinięci - nie .. tylko nie mają motywacji żeby zrobić coś niesamowitego .. po prostu przychodzą i robią swoje -dziękuje do widzenia kolejny krzyżyk w kalendarzu.
Systematyczność godna pochwały - ale samym faktem że ktoś jest - dużo nie zmienia .. trzeba jeszcze coś dać do siebie - i ruszyć te 5 więcej, pobiec ten kilometr dalej i zrobić to czego innym się nie chce kiedy już nogi same się uginają a oczy zalewa pot - to jest pierwsza różnica między ćwiczeniem dla celu a ćwiczeniem dla lustra.


Drugą kwestią jest sprawa planowania oraz zmienności bodźców - bardzo ale to bardzo często - ludzie którzy ćwiczą dla siebie albo robią ten sam plan do porzygania lub zmieniają go prawie tak często jak studenci partnerów łóżkowych.
Można iść długi czas ta samą drogą i odnosić rezultaty - nawet fenomenalne - ale co 20-30 kroków .. trzeba dołożyć parę kamieni do plecaka.

Sportowcy mają wytyczone cele - najczęściej imprezy sportowe wokół których kręci się ich życie - do których się przygotowują i dla których walczą - ze słabościami, z kontuzjami i innymi przykrymi sprawami jak trzy dni odgrzewany schabowy na stołówce...

 U zwykłych amatorów czegoś takiego nie ma - nawet jak ktoś się zdecyduje na pomoc od jakiegoś trenera - najczęściej po jednym przepracowanym cyklu - typowy Kowalski jest już tak mądry że teraz robi wszystko sam .. i popada w tango do którego każdy lubi tańczyć - czyli robi to co mu wychodzi a to co nie idzie odstawia na bok - potem mamy przykłady ludzi -bocianów i innych kwazimodo w kurtkach rozmiaru XXXL a spodniach numer 28.



Sportowcy muszą cały czas pokonywać własne słabości żeby być lepszym - jesteś tylko tak mocny jak Twoje najsłabsze ogniwo - co zatem można zrobić ??
Najprościej wzmocnić wszystkie żeby były niezniszczalne - ale to wymaga czasu i poświęcenia ;) 

Sportowcy bardzo często wystawiani są na nowe bodźce - gdzie wtedy praca jaką wykonują jest jeszcze większa ponieważ układ ruchu jest skoordynowany do innych czynności i tym samym wydatkują wtedy więcej energii niż zwykle.





Kończąc ten wywód i przywołując pytanie mojego młodego kolegi - czemu mimo nie przestrzegania diety i odpowiedniego bilansu składników odżywczych - sportowcy niektórych dyscyplin wyglądają jak greckie statuy a ich niektórych atrybutów mogą zazdrościć nawet najlepsi kulturyści ??

Ponieważ ćwicząc niekiedy po dwa razy dziennie oraz również zażywając środki anaboliczne - dorabiają się takich sylwetek - gdzie moc samego przemiału metabolicznego z racji na ilość wykonanej pracy fizycznej jest tak wielka że nieważne praktycznie co będą jedli i tak pójdzie to w mięśnie - dlatego bardzo ciężka praca + trochę wspomagania jest dużo lepsze niż pierdzenie nad każdym ziarenkiem ryżu lub jednym pączkiem ot tak dla zabawy - i robienie  z siebie niewolnika dla zdjęć na fejsbuka - nie nie wstawiaj bo źle tu wyglądam .. nigga please

Wiadome jeśli chodzi o kwestie wyglądu bardzo duże znaczenie ma dieta - ale nie raz widać przykłady gdzie ktoś olewa wszystkie prawidła które są uznane z dietą i je jak popadnie a ćwiczy jak maniak i dzięki temu wygląda dobrze - tak mieli chyba wszyscy moi znajomi którzy oglądali kiedyś Dragon Ball Z - każdy ćwiczył i żarł - i każdy dobrze wyglądał ;)

 Jeszcze dodam że chodzi tu raczej o sportowców dyscyplin bardziej siłowych pokroju gimnastyka, lekkoatletyka czy zapasy lub podnoszenie ciężarów - nie ujmując nikomu ale ping pongiści nie wyglądają zbyt okazale a sporty gdzie używana jest jakby tylko jedna część ciała - jak np kolarstwo nie dają takiego harmonijnego rozwoju.


Co zatem można rzecz na koniec
Prawda jest taka - ciężka praca zawsze popłaca ( niekoniecznie w wymiarze zarobkowym - ale fizycznym na pewno tak )
Pozdrawiam



Muzyka i jej działanie

Ostatnimi czasy coraz więcej osób izoluje się od innych ścianą ....słuchawek - co za tym idzie kontakty interpersonalne w miejscach schadzek ludzkich w celu poprawienia tężyzny fizycznej potocznie zwanych siłowniami zanikają do tego stopnia że często widujemy daną osobę przez 2-3 miesiące a nawet nie wiemy jak ma na imię.

Ale nie o tym chciałem napisać 
Krótka notka na temat tego iż naukowcy dowiedli iż podaż odpowiednich bodźców akustycznych jest w stanie pobudzić układ nerwowy i tym samym doprowadzić do zwiększenia potencjalnych możliwości fizycznych danego osobnika.

Oczywiście nie mówimy tutaj o przyrostach masy mięśniowej czy nagłym skoku wydolności - chodzi raczej o sprawy bardziej psycho - fizyczne które można odczuć na zasadzie większych chęci, determinacji do ciężkiej pracy oraz zacięciem aby się nie poddawać.



Co za tym idzie dobrze dobrana muzyka - pobudza, odpowiednio energizuje oraz zwiększa poziom pozytywnej agresji potrzebnej do przełamywania chwil słabości - tylko czemu niestety można jej doświadczyć tylko na słuchawkach ??

W większości fitness klubów leci chłam i tandeta z telewizji tudzież radia - czyli jeśli spędzimy tam więcej niż godzinę - mamy prawdopodobieństwo że może nawet i 3 razy usłyszymy ten sam utwór jednego wykonawcy.
Czemu właściciele oraz kadra zarządzająca tych miejsc nie pójdzie po rozum do głowy i puści muzyki powiedzmy uniwersalnej pod względem tolerancji - czyli potocznie mówiąc nie wkurwiającej ucha a zarazem dającej kopa do wysiłku ??
Jakieś klasyczne rockowe szlagiery, mocniejsze hip hopowe kawałki oraz od czasu do czasu jakieś mocniejsze ale rytmiczne oraz znośne techno ?? 

Pomijam tu kwestię gustów muzycznych ( o nich dyskutować nie mam zamiaru) ale chyba lepiej się ćwiczy przy Metallice czy Nirvanie niż Justinie Bieberze i ringading ding ding ding łot das de foks sej ??

Czekam na wypowiedzi 
Pozdrawiam

MotywacJA

Przyznam się ostatnimi czasu brak mi weny - i nie jest to spowodowane jesienną handrą czy innymi badziewiami przypisywanymi zjawiskom meteorologicznym.

Wszędzie dookoła widzę wpisy jak to ludzie ćwiczą, każdy się musi pochwalić ile przebiegł na endomondo, praktycznie wszyscy wrzucają zdjęcia na fejsa z tego co i jak na siłce - tylko kto z nich robi coś wartościowego ??

Czy te wszystkie próby pokazania światu że "hej spójrzcie na mnie mam nowe nike free i biegam 5km dziennie bo chcę być fit a zdjęcia wszystkiego co jem znajdziecie u mnie na tablicy wiec możecie mnie zagłaskać na śmierć lajkami i komentarzami o tym jak to jest "super" "SIŁAAAA!!!" itp "a do tego dodam że za każdym razem jak idę na siłownię muszę wstawić obrazek z motywującym tekstem np "nie chcę być tacy jak inni którzy piją w weekendy - bo to oddziela przeciętniaków od mistrzów" ... litości 

Osoby które tak robią ewidentnie mają jakieś kompleksy, problemy natury emocjonalnej i zaburzenia na punkcie postrzegania własnej wartości - ale ich to motywuje do działania - wiecznie nakręcający się koncert kółka wzajemnej adoracji gdzie przy najbliższej okazji i tak jeden drugiemu obrabia dupe za plecami bo jest o coś zazdrosny... 



Jeśli ktoś szuka motywacji w poklasku innych to ewidentnie niech zmieni zainteresowania - bo jak przychodzi co do czego - jesteś tylko Ty i sztanga/ścieżka/górka czy jakiekolwiek inne zadanie które masz na dziś obrane/narzucone ... i jedyna motywacją jakiej powinieneś potrzebować jest udowodnienie sobie - że dasz radę

I na koniec tak na marginesie - jakbym codziennie miał wstawiać foty tego co jem, wpisywać ile czego zrobiłem, i lajkować i komentować wszystko co robią moi znajomi - to chyba zabrakło by mi czasu na życie 

do roboty - Twoje osiągnięcia, Twoja motywacja - i tylko Ciebie powinno to obchodzić
bo jak to było na jednym z tych obrazków - Mistrzowie powstają tam gdzie nikt nie patrzy...

Radość z własnej pracy

Od czego by tu zacząć - nie jestem typem który popada w samozachwyt, tym bardziej nie lubię się obnosić z tym co robię ale po wczorajszym dniu poczułem niewidzialną rękę która poklepała mnie po plecach i taki cichy głos - dobra robota stary.







Całe zdarzenie miało miejsce na zawodach w formule crossfitowej które organizujemy wraz z kolegami na naszej siłowni - widziałem na własne oczy ludzi którzy jeszcze pół roku temu byli typowymi kapeluchami - dziś byli bohaterami .. dla siebie i dla wszystkich którzy przyszli ich oglądać.

Moje chłopaki ( bo tak o nich będę mówił - i jakby co jestem w 100% hetero ) pozajmowali jedne z najlepszych miejsc, oraz dawali innym przykład jak i co robić, również pomagali i dopingowali innych gdy już skończyli własne zadanie - piękny obrazek który częściowo przywraca mi wiarę w ludzi.

Najważniejsze jednak z tego jest to że wczorajsi bohaterowie - wcześniej byli zupełnie innymi istotami - jeden z nich jak to stwierdził był wesołym grubaskiem drugi natomiast wyglądał jak po wizycie w obozie zagłady :)






W takich chwilach odczuwam jeszcze większą satysfakcję z własnej pracy - i nie chodzi tu o chwalenie się osiągnięciami swoich podopiecznych - nie!
Ewidentnie czuję że jestem z powołania nauczycielem i przekazywanie innym wiedzy i umiejętności które pozwalają im bardziej cieszyć się z życia - takimi prostymi sprawami jak podnoszenie metalowego patyka nad głowę - daje mi każdego dnia powód do łażenia z uśmiechem na japie ..nawet gdy jest taka beznadziejna pogoda jak dzisiaj.

Miłego dnia wszystkim
Pozdrawiam

Priorytety i zalety bycia ukierunkowanym

W dzisiejszych czasach prawie wszystko musi być szybko, szybkie i im szybciej tym lepiej.

To samo tyczy się przemian ludzi jeśli chodzi o pogoń za tym co jest wszechobecne w mediach i lansowane przez popkulturę. Ludzie coraz nie chętniej podchodzą do spraw które mogą przynieść po drodze jakąkolwiek linię oporu - nie rozumiem tego ??
Czy wymarły już instynkty bycia zdobywcą, zwycięzcą i satysfakcja z pokonania danej słabości czy wykonania zadania ??



Więc przykładowy Kowalski który zaczyna robić coś ze sobą oczekuje rezultatów najczęściej po 3 tygodniach - a najlepiej by było gdyby przyszły one na następny dzień.
Co ważniejsze żeby rezultaty były jeszcze lepsze - robi wszystko na raz, jest trochę kulturystą, trochę crossfiterem, trochę biegaczem i jeszcze trochę gra w piłkę z kolegami.

No i siedzi biedak i się zastanawia czemu nie ma rezultatu taki jaki sobie wymarzył - przecież wszystko robi dobrze - ludzkie ciało niestety tak nie działa.
Nadmiar bodźców nie jest dobry - i teraz sprzedam Wam najcenniejszą naukę jaką kiedykolwiek słyszałem od jednego z ludzi których uważam za mentorów.

Najlepszym treningiem jest ten ... z którego jesteśmy w stanie wypocząć.

Co nam po tym, że będziemy robić x rzeczy w ciągu tygodnia i z założeniem poprawnego technicznie wykonania będziemy żyć w  przekonaniu że jest słusznie i dobrze - jak nie będzie wyników ??

Jeśli obierzecie sobie jakiś cel - np podnieść daną liczbę kg, przebiec dystans w czasie, zredukować wagę - to na pewien czas musicie zamienić się w konia.
Czemu konia - bo one najczęściej maja klapki po bokach i to powoduje zjawisko widzenia w tunelu - czyli innymi słowy macie tylko jeden cel przed sobą i do niego dążycie - nie patrząc na to co jest po boku. Owszem mogą się trafić fajne widoki na boku - ale najpierw obowiązki potem przyjemności.



W ten sposób gwarantuję Wam jedną rzecz - sukces :)

Prosta sprawa - wyznaczcie sobie realny cel - i przez najbliższe 3 miesiące nie straćcie go z oczu - później napiszcie jaki był wynik.

Pozdrawiam



Koks kobieta - czyli dziewczyny i ciężary

Jakby co nie jestem szowinistą ani seksistą i jakiekolwiek żarty tutaj mają tylko i wyłącznie ośmieszać poglądy nie osoby :)
Ok na samym początku aby Was zachęcić do czytania drobna dawka humoru :)


I niestety takie jest myślenie kobiet jeśli chodzi o ćwiczenie z użyciem obciążenia zewnętrznego czyli potocznie zwanych ciężarków.

Jaka jest prawda - znam dużo - żeby nie powiedzieć bardzo dziewczyn których życie zmieniło się na lepsze wtedy gdy zaczęły poznawać zdolności własnego ciała w kwestiach siły i sprawności.
Oczywiście można wszystko pchnąć do ekstremy i np porównywać zwykłe dziewczyny ćwiczące dla siebie z przedstawicielkami różnych dyscyplin sportowych które wyglądają jak słonice.

Taki jest stereotyp kobiety ćwiczącej z obciążeniem 


Pomijając że ta Pani ( ?? ) startuje w kategorii wagowej 75 + - co oznacza brak górnego limitu to jest ona ewidentnie wynaturzeniem i bardzo ciężko tego typu Panie spotkać na siłowniach gdzie próbują zwalczać zbędne kilogramy, skórkę pomarańczową czy inny cellulit.
Nawet jeśli brać pod uwagę pracę na ogromnych obciążeniach z dużym przemiałem białka przez ustrój najczęściej kobiety podnoszące ciężary różnią się niewiele od tych :



a mamy tu na celowniku Panie które startowały w igrzyskach olimpijskich więc są na szczycie łańcucha pokarmowego jeśli chodzi o sporty siłowe oraz muskulaturę wśród Pań.

Ale nie o tym teraz jaka wizja jest najczęściej przed oczyma kobiety jak ma ćwiczyć na ciężarach ??
Odpowiedź poniżej


Nie wiem ile przeciętna śmiertelniczka musiałaby przyjąć męskich hormonów ( w jakiejkolwiek postaci) aby tak wyglądać oraz ile ćwiczyć - ale niestety takie jest stereotypowe myślenie kobiet związane z ciężarami - kobiet które nie mają pojęcia o czym mówią.


Kobieta naturalnie nigdy nie osiągnie muskulatury na poziomie mężczyzny - i sam ten fakt powinien zachęcić Was drogie Panie do wzięcia spraw w swoje ręce i pokazanie trochę girl power - poza tym chyba każdy koleś który dba o siebie ( a przecież wszystkie chcecie sprawnych i zdrowych mężczyzn ) czułby się niesamowicie dobrze wiedząc że może pójść poćwiczyć razem ze swoją panną ;)

Jaka jest prawda i co za tym stoi
Różnice między kobietami a mężczyznami można wyliczyć na palcach jednej ręki

-inna budowa miednicy - oraz przez to nieco inne kąty w aparacie ruchu ( biodra/kolana )

-inne narządy rozrodcze przez to inny profil hormonalny - męskie hormony są w ilościach śladowych a efekty rozrostu muskulatury ( głównie za sprawą testosteronu) takie jak na zdjęciu powyżej są bardzo rzadko osiągalne bez ingerencji strzykawek , co jeszcze dalej w sprawach hormonów - aktywność fizyczna która jest mocnym bodźcem dla organizmu ( zwłaszcza jako trening siłowy ) w bardzo przyjemny sposób reguluje i normuje równowagę hormonalną w ciele ( hormony odpowiadają za magazynowanie tkanki tłuszczowej, napady głodu, gospodarkę węglowodanów oraz retencję wody ) tym samym drogie Panie macie większą kontrolę nad własnym ciałem czy to przed czy po cyklu

 -inny profil włókien mięśniowych ( kobiety są bardziej predestynowane do wytrzymałości - być może z racji biologicznej [noszenie potomstwa i podtrzymanie funkcji życiowych] dlatego też są szczęśliwymi posiadaczkami głównie włókien wytrzymałościowych [ głównie znaczy w przewadze] nie znaczy to że nie mają włókien siłowo-szybkościowych, mężczyźni zaś jako odwieczni łowcy mają większe powinowactwo do siły i szybkości), włókna te mają mniejsze zdolności wzrostowe co to daje - otóż mięśnie kobiet rzadko rosną na rozmiar - raczej robią się bardziej krągłe, twardsze i smukłe przez co poprawiają jędrność skóry oraz formują sylwetkę w bardzo estetyczny sposób

Co za tym idzie - kobieta ćwicząca na ciężarach robi sobie tylko i wyłącznie przysługę z racji na to że:
-wzmacnia układ ruchu - zarówno mięśnie szkieletowe jak i stawy, więzadła - co procentuje lepszą sprawnością fizyczną, większą niezależnością ( koniec ze słoikami na zimę) oraz w późniejszych latach lepszemu zapobieganiu osteoporozy na którą kobiety są mocniej narażone

-ujędrnia swoją sylwetkę - ok skóra skórą ale ile widzicie dziennie obwisłych pośladków a ile jędrnych i sprężystych - i to nie u 16 latek - choć i tam zdarzają się flaki :) rzadko która kobieta wie i stosuje się do tego iż sprawne mięśnie lepiej utrzymują jędrność skóry w miejscach gdzie najczęściej Panie by tego chciały ( piersi, pośladki, brzuch, ramiona, uda )

-daje dobry przykład innym i jest przez to niesamowicie sexowna - prawda mogę dostać po łbie od żony za to co napiszę ale co tam ;p sam mogę być lekko zboczony z racji pasji do sportów siłowych ale nie jara mnie widok panien skaczących po piłkach lub krzyczących na zumbie - nie ważne jak były by urodziwe - natomiast widok kobiety robiącej przysiady ze sztangą czy pompki jest niesamowicie kręcący - niestety rzadko dostrzegalny na siłowniach bo wszędzie tylko cardio-króliczki plotkujące na bieżniach i robiące miliony brzuszków oraz głodzące się na śmierć... żal

Jak naprawdę wygląda kobieta która ćwiczy siłowo i dobrze się odżywia ?? 


I tu mamy przykład nieco większej panny a może być i tak :) 



Wiadome nie każdej może podobać się takie ciało ale na pewno lepiej mieć problem z tym że jest się muskularnym niż sflaczałym, obwisłym i tłustym ??

I od razu w odpowiedzi - nie aerobik nie działa 
Czemu - ponieważ nie ma tam indywidualizacji ani progresji w obciążeniu - owszem można robić bardziej skomplikowane układy ale nie zwiększa to obciążenia danego mięśniom - najwyżej przyspiesza akcje serca - trening siłowy jest bodźcem bardzo łatwo do kontroli - czujesz że jest lekkie , najpierw robisz więcej, później dokładasz ciężar i tak w kółko - a ludzki organizm działa na zasadzie wszystko albo nic - czyli bodziec albo działa albo nie , w przypadku ćwiczeń siłowych bardzo łatwo go zwiększyć a maratony zumby nie są codziennie i poza tym nadmierna ilość podskoków i tego typu ruchów w długim odcinku czasu nie wzmacnia tylko osłabia ( za sprawą zmęczenia układu nośnego który nie amortyzuje już wystarczająco ) co później powoduje przeciążeniami i kontuzjami.
Mógłbym przytoczyć tu x przykładów moich znajomych : relacji, opisów, zdjęć jak ich życie zmieniło się pozytywnie po rozpoczęciu ćwiczeń siłowych, jak waga spadła, dupa się zaokrągliła lub jak to stwierdził jeden mój klient że jego żona ma "lepszą konsystencję " ale nie mam czasu aby każdego męczyć o wywiad i zdjęcia oraz prosić o możliwość ich rozpowszechniania - ale fakty mówią same za siebie...


Nieśmiertelny już chyba obrazek - ale moje drogie Panie powiedzcie same - jak wolicie ??

Chyba warto zaryzykować i wziąć do ręki te straszne hantle, kettle, sztangi i trochę popracować nad sobą żeby w przyszłe wakacje odganiać facetów od siebie a nie tylko zapijać smutki z koleżankami patrząc na inne kragłodupe małolaty które wyrywają jednego za drugim ??

Trochę czasu jeszcze zostało
Pozdrawiam

Niechęć do wysiłku jako choroba cywilizacyjna :)


Inaczej tego nazwać nie mogę - ale na to wychodzi że wszystko jest teraz przeciwko nam.

Mówiąc nam mam na myśli ludzi dbających o zdrowie - w sposób holistyczny i prawdziwy a nie tylko lansowanie się fotkami sałatek na instagramie czy wrzucaniu każdego wyjścia na siłownię na fejsa bo inaczej to było to ściemą.... ludzie opamiętajcie się!!



Wystarczy że i tak dookoła wszyscy nas robią w przysłowiowego w Polsce chuja , politycy nas okradają, policja ma nas w dupie lub się nas boi, lekarze robią tylko na prywacie a tak to mają wylane - a jeszcze do tego zewsząd ogłupia nas telewizja i celebryci lansujący poglądy Ewy Chodakowskiej czy inne badziewie - rzeczywiście świat nie chce żebyśmy byli zdrowi i sprawni.

Wszędzie są ułatwienia - nawet mój sąsiad na drugie piętro jeździ windą - ja mieszkam na 12 i chodzę co drugi raz schodami - smartfony, piloty, zakupy z dostawą do domu, gotowanie dietetyczne za ciebie, może jeszcze niedługo ktoś się będzie za ciebie pocił i podcierał żebyś uniknął zarazków na siłowni i obtarcia dupy od szarego papieru ??



Cały ten mix wpływa na to że ludzie są coraz bardziej leniwi - a jednocześnie chcą i wymagają więcej - szkoda tylko że rzeczy na które trzeba ciężko i rzetelnie zapracować - bo od samego brania hormonu wzrostu cuda się nie dzieją - trzeba jeszcze poćwiczyć i dobrze jeść do tego ..

Wszędzie szukają uproszczeń i skrótów - i jest w tym jeden mankament - one nie istnieją a komu się chce bawić w don Kichota ??

Na całe szczęście mam jedno proste i skuteczne rozwiązanie - receptę na sukces i zarazem niezawodny środek na wszystkie tego typu schorzenia - nazywa się on ciężka praca - i nie zastąpią go żadne magiczne proszki, hawajskie masaże, skalpele Ewci czy inne power plate'y, vibromaxy czy abgymnic'ki.

Sprawa jest prosta - od jutra .. zbierz dupsko z kanapy i idź zrobić coś dla siebie, wyjdź z domu i nie pisz o tym na fejsbuku, i rób to dla siebie a nie na pokaz.
Podziękujesz mi później

Pozdrawiam

Polska jako zaścianek cywilizowanych krajów w kontekście specjalistów od sprawności fizycznej.

Krótka notka na początek.
Jestem młodym, dynamicznie rozwijającym się człowiekiem, reprezentującym pewną grupę społeczną związaną z upowszechnianiem prozdrowotnych nawyków oraz usprawniania ludzi - potocznie zwanych trenerami personalnymi.

Na temat kwalifikacji ludzi już zdążyłem ponarzekać ( 90% osób pracujących w tej branży nie ma nawet wykształcenia kierunkowego a słowo trening kojarzy im się z zarzynaniem kogoś za pieniądze - bo pot to płacz tłuszczu ..;/ ), ale teraz nieco rozwinę ten temat - bo ostatnio po oczach i uszach uderza mnie coraz więcej kwestii z tym związanych.




Każdy z nas jest inny, ma inne upodobania, marzenia i inne ciało.
Nie każdy z nas jest zbudowany tak samo - ale każdy chce być sprawny i dobrze wyglądać - chociażby przez to że jest to lansowane przez media i celebrytów.

Dlaczego więc większość ludzi używa metody tzw "cookie cutter" tudzież "one size fits all", młody czy stary, zdrowy czy kontuzjowany, kobieta czy facet - dostają to za co płacą - tylko czemu najczęściej wszyscy jednego dnia dostają to samo ??
Kwestia bycia TRENEREM  niesie za sobą pewną odpowiedzialność - mianowicie planowania, realizacji i ewaluacji procesu TRENINGU. A żeby coś kontrolować i ewaluować trzeba to najpierw zaplanować - a tego nie robi się patrząc na salę siłowni i nagle doznaje się olśnienia - bo ławeczka jest wolna.  Tu trzeba solidnej wiedzy teoretycznej i praktycznej ugruntowanej przez doświadczenie - idąc za sentencją "medice cure te ipsum" nie można też za bardzo wierzyć osobie która sobą prezentuje zupełnie co innego niż chcemy osiągnąć.


Tak w ramach dopisku do obrazka - mogę się mylić ale kto kurwa robi przysiady z łamaną sztangą ???


Jest tyle dostępnych informacji w internecie - wystarczy POCZYTAĆ i trochę poeksperymentować na sobie aby dojść do bardzo ciekawych wniosków i zastosowań - niestety polska mentalność ogranicza ludzi do oglądania YouTube'a i potem stosowania czegoś bo fajnie wygląda lub "bo ten kolo tak robi ".
Każdy kto zgłasza się o pomoc do osobistego trenera oczekuje jednego - rezultatów.
Jedni są nastawieni na wygląd inni na możliwości sprawnościowe jeszcze inni na powrót do sprawności. Czemu zatem 90% adeptów traktuje swoich podopiecznych jak frytki w mcdonaldzie - wszyscy do tego samego oleju ??




Stoi za tym jeden fakt - przemysł nastawiony jest na zysk, przemiał jak największego wolumenu bez zwracania uwagi na jakość - dlatego sklepy z rękodziełem artystycznym są na skraju wyginięcia a  debile którzy potrafią robić szum wokół siebie i są sprawni marketingowo niekiedy zarabiają krocie na czyjejś krzywdzie. Sęk w tym iż w naszym kraju nie ma regulacji na temat tego zawodu - żadnej - może być to ktoś kto tydzień temu smażył frytki we wspomnianym wcześniej macu a teraz po swoim zajebistym weekendowym szkoleniu ma tytuł trenera. Tylko nie ma pojęcia o treningu, trenowaniu i nie zasługuje nawet na miano instruktora. A szkolenia tego typu są teraz powszechne i popularne bo zawód też popularny - szkoda tylko że niczego nie uczą ( wiem bo miałem przyjemność pracować z osobami po tego typu szkoleniach a ich wiedza była zaskakująco mała i uboga ) z resztą jak ktoś przez 5h ma przyswoić zagadnienia z anatomii, fizjologii i biochemii człowieka podczas wysiłku fizycznego gdzie przez 5 lat studiów trochę się o tym nauczyłem a resztę zawdzięczam samokształceniu i czytaniu mnóstwa książek i publikacji oraz pracy jako asystent na uczelni.
Jest lekka różnica 5 lat / 5 godzin .. ale tylko lekka. No ale cóż taka osoba ma ten same uprawnienia co ja.

Miałem przyjemność ( lub nieprzyjemność ) pracować w jednej z największych w naszym kraju sieci klubów fitness - pure jatomi - przez pewien czas pełniłem nawet rolę managera.
Straciłem tam pracę przez człowieka który jest chodzącą reklamą pizzy hut i dobrze mi z tym - moi klienci poszli za mną - teraz jestem w trakcie realizacji budowy własnego miejsca - ale nie o tym teraz.

Czemu w sieci kojarzonej z fitnesem - współpracownicy rywalizują ze sobą w niezdrowy sposób , a starania jednej części zespołu są niwelowane przez drugi - bo każdy chce być najmądrzejszy i robić szum wokół siebie ??
Znam jedną prostą zasadę - jeśli coś mówisz to lepiej żebyś miał to czym poprzeć - inaczej wychodzisz na debila.
A niestety tak jest z "trenerami" w sieciówkach - edukacja polega na podpatrywaniu kolegów nie używaniu własnego mózgu i w taki sposób mamy kwiatki typu 40letnią panią ze sporą nadwagą wskakującą na skrzynki i robiącą coś przypominające konwulsje podczas leżenia przodem - mającego udawać pompki.... na litość Boską do kurwy nędzy - takich ludzi należy odsunąć od zawodu , przeszkolić od podstaw i zadbać o właściwą drogę rozwoju - może coś z nich będzie.
Jeśli macie kiedykolwiek wątpliwości lub jesteście niepewni - pytajcie - jeśli nie otrzymacie pełnej i sensownej odpowiedzi - to już pierwszy zły znak.

W ten sposób wyrażam swój żal i ubolewanie że ludzie wierzą w bzdury Ewy Ch., robią Crossfit po swojemu i słuchają swoich trenerów którzy nie mają pojęcia o czym mówią ( pozdrawiam glukoneogenezę ).

Jedyny plus jest w tym że część z nich pozna idiotę i skończy takową współpracę.
Niestety jest to tylko ta część używająca obu półkul mózgowych w rozwinięty sposób - reszta robi to dopiero po kontuzjach i zrażeniu się do ludzi z danego zawodu.

To tyle na teraz.
Pozdrawiam

Recepta na sukces

Tak szczerze nie trzeba wiele - parę cech charakteru, trochę wsparcia z zewnątrz, silna wola i przede wszystkim jedna cecha.



Każdy człowiek sukcesu jest GRACZ-em ( nie mylić z player bo to raczej gamer ) :)

Co to jest ?? taki mały skrót który wpadł mi do głowy i opisuje pokrótce moim zdaniem najważniejsze cechy osoby która dąży do sukcesu - a mianowicie 

Bycie graczem to :

Gotowość do podjęcia walki,
Realne i trzeźwe spojrzenie na własne możliwości,
Asertywność niezbędna do wytrwania w postanowieniu,
Celny dobór środków potrzebnych do realizacji celu oraz pozostanie 
Zdeterminowanym do samego końca

Nieważne jakby patrzeć są osoby które dużo mówią mało robią, są takie które żyją mrzonkami, są i tacy którzy biją głową w mur używając niewłaściwych narzędzi ( próbują włożyć kwadratowy klocek do okrągłego otworu ) i są też tacy którzy poddają się jak zaczyna się robić ciężko - a wtedy najczęściej jesteśmy w połowie drogi ..

Więc czy jesteś GRACZem ??
Pozdrawiam

Wiara = możliwości , czyli ile znaczy trener a ile Twoje działanie 

Ilu z Was posiada wspomnienia trenerów, prowadzących zajęcia ruchowe, nauczycieli wfu ?
Zapewne każdy. 

Ilu z Was posiada wspomnienia, że dzięki tym osobom zrobiliście coś wartościowego ??
Zapewne większość.

Ilu z Was może powiedzieć że to co zrobiło wartościowego ,zawdzięcza to właśnie tym osobom i jest im za to wdzięczne ??
Pewnie niewiele.



Do czego zmierzam - każdy chce wymiernych efektów - ale często zostaje mistrzem samosabotażu.
Dajmy sobie przykład - mamy jegomościa który chce zrobić się na bóstwo, chodzi na siłownię i jest konsekwentny w działaniu - z pozoru.
Dostaje on potężnego motywacyjnego kopa gdy trener jest przy nim - wiadome wtedy nie można odpuszczać, pokazać słabości ani się poddawać.
Zupełnie inny obrazek jest w przypadku samotnej wizyty aby realizować założony plan działania - którego trzeba się trzymać choćby się waliło - paliło. 

Tu mnie boli , tam mnie strzyka, - no sorki kwiatuszku nikt nie mówił że będzie miło i przyjemnie - a robotę trzeba odwalić - w całości - nie ważne czy jest kolejka do sztangi czy to że dziś pada, czy to że jest jakiś tam mecz w tv. Ma być i tyle. 

To samo tyczy się żywienia - każde pytanie otrzymuje adekwatna odpowiedź że wszystko jest cacy i jak najbardziej w porządku - szkoda tylko że lustro tego nie pokazuje, wyniki nie idą w górę tak jak miało być pięknie na początku a czas leci i pieniążki uciekają. 

W czym problem - każdemu łatwo być zmotywowanym gdy stoi ktoś obok i wspiera, poprawia i asekuruje. 
Co innego jest gdy jesteśmy zdani na siebie. Wtedy wychodzą na jaw dwie rzeczy :

- jak bardzo mocno chcemy tego co zadeklarowaliśmy sobie ( czy to postanowienie noworoczne czy zakład z kolegą czy obojętnie co innego )
-jak mocno wierzymy w to co wyłożył nam nasz prowadzący 

I to kwestia która uderza mocno po kościach - skoro udajemy się do specjalisty to nie kwestionujemy np lekarza pod względem diagnozy czy doboru preparatów bo to jego zawód.

Tak samo powinno być z trenerem - nie kwestionuje się doboru ćwiczeń jeśli był wcześniej prowadzony wywiad i sprawdzenie układu ruchu, nie kwestionuje się doboru ciężaru skoro wcześniej były ustalone progi maksymalne, nie podważa się autorytetu ani metod jeśli jesteśmy pewni człowieka z którym pracujemy - chyba że trafimy na patałacha spod Kościerzyny z pociętymi brwiami który lubi robić wokół siebie szum a wiedzę prezentuje na poziomie krowy przy rowie ;)



Do czego dążę - czasy w których żyjemy rozleniwiają - niestety mocno to widać choćby po dzieciach - teraz rodzice idą poćwiczyć zostawiając dziecko przy komputerze czy tablecie, i ludzie niestety przez to zatracili pewną świadomość.

Świadomość tego że jeśli chcesz coś cennego ( w tym wypadku zdrowie, sprawność i dobre samopoczucie na co dzień - a moim zdaniem są to wartości najwyższe ) to trzeba coś dać od siebie. 
Nie będzie lekko, nie będzie łatwo i przyjemnie - nie wierzcie w cuda - sprawne zdrowe ciało jak z okładki czasopisma to godziny ciężkiej pracy i wyrzeczeń przechodząc obok lodziarni.
Jak to mówił Rocky Balboa " the world ain't all sunshine and rainbows .." - nie ma lekko.

Bardzo pomocną rzeczą w tym wypadku jest nawigator, mentor i wsparcie.
Często taka osoba wpływa na ludzi i dokonują oni trwałej przemiany - bo chcą.
Częściej niestety zamiana ta jest chwilowa ( trwa np do urlopu) a tu chodzi o styl życia a nie to co zrobisz przez 1h ćwiczenia.
Zakładając nawet 4 spotkania z trenerem w tygodniu - tak czy siak spędzasz jeszcze 166 godzin sam/sama i nikt nie stoi przy Tobie patrząc co kupujesz w supermarkecie, co nakładasz na talerz, ile jesz, ile śpisz. 

Plan doskonały jest bardzo łatwo ułożyć - gorzej znaleźć doskonałego odbiorcę.
Recepta na sukces jest prosta - ciężka praca i samodyscyplina.
Trochę wiary we własne możliwości może zdziałać cuda - jeśli jest opatrzone odpowiednim prowadzeniem właściwą drogą.
Najważniejsze jest jednak konsekwentne działanie - tu nie chodzi o razy kiedy byliście, liczcie lepiej razy kiedy odpuściliście - tak się tworzy dyscyplinę i hart ducha.


Kończąc ten wywód - proszę tylko o jedno - skoro zgłaszacie się do kogoś po pomoc - uszanujcie jego pracę i czas dając tyle samo od siebie co ta osoba włożyła czasu i energii w ułożenie planu do Waszego sukcesu.
Ta droga jest długa... 
a pierwszy krok jest bardzo ważny.

Pozdrawiam

 

 

Koncert życzeń część 1

Zgodnie z obietnicą siadam do odpisywania na pytania zadane podczas pewnego dnia tygodnia ;) 
Mam 3 konkrety każdy będzie uraczony osobistą odpowiedzą popartą wiedzą z badań klinicznych oraz spostrzeżeniami tego jak to działa w rzeczywistości 



Temat nr 1 - czysta masa mięśniowa

Mój kolega z lat dzieciństwa :) zapytał o nabieranie suchej masy mięśniowej i szczegóły z tym związane. 
Ile cukru jest ok - no ja jak słodziłem to 2 łyżeczki później przestałem ale wtedy gorzka czekolada stała się dla mnie słodka :) Ok teraz serio - ile jest ok - jest zależne od 3 czynników 

-budowy ciała ( ekto, endo czy mezomorfik )
-aktywności fizycznej w ciągu dnia 
-masy ciała obecnej a docelowej 

Kwestia główna - mięśnie buduje się z białek nie cukrów, węglowodany są nośnikiem energii więc mają być pożywką dla mięśni podczas wysiłku nie na odwrót - czyli nie może być ich mało przy przybieraniu masy aczkolwiek jest kwestia osobnicza - wrażliwość na insulinę, tendencje genetyczne, nawyki metaboliczne i rodzaj pożywienia jakie spożywamy ma mocny wpływ na to czy przerabiamy cały ten cukier i jest on paliwem dla mięśni czy zostaje tylko dorzucony do oponki którą " i tka zgubimy robiąc rzeźbę "

Kwestią kluczową w tym wypadku jest systematyczne działanie i intensywność treningu - sam z natury jestem szczuplakiem i możecie wierzyć lub nie walczyłem o każdy kilogram swojego ciała przez długi czas aż w końcu doszedłem do wagi która mnie satysfakcjonuje, pozwala na porządne osiągi w sporcie i zarazem nie wyglądam jak anorektyk - więc Jodła odpowiedź na Twoje pytanie brzmi - zależy.

Dodając w skrócie czy warto robić cardio żeby nie nabrać tłuszczu - zależy co masz na myśli mówiąc cardio - czy marsz po bieżni jak ciota lub paraplegik czy bieg w przykrótkich rajtuzach i butelką w pasku u boku czy sesje sprintów po płaskim lub pod górkę - to też zależy.
Jeśli masz mocne tendencje do tycia to trochę więcej ruchu nie zaszkodzi ale to tylko trochę , sprinty zawsze mile widziane ale nie maratony ;) 

Mam nadzieję że rozwiałem Twoje wątpliwości 



Temat nr 2 - rozciąganie po treningu 

Temat rzeka - jak, kiedy, ile, po co ?? 

Powiem ogólnikowo - jeśli pracujesz na siedząco - jest to mus codzienny i to nie tylko po treningu ale i dobrze powyginać się przed snem - sami mi podziękujecie za jakieś 3 tygodnie ;) 

Jak to robić - szczerze nie będę tu pisał bo teraz akurat mam to na celowniku na filmikach więc po co marnować kilobajty na stronie i psuć oczy czytaniem gdzie i tak szczegółów tu nie zawrę chyba że bym książkę pisał - ale nie w tym rzecz.

Sprzedam tu za to jedną sztuczkę którą można zaoszczędzić dużo czasu - ćwicząc na jedne łańcuchy lub grupy mięśniowe - można między seriami rozciągać mięśnie nie zaangażowane zupełnie w dany wysiłek - np robimy podciąganie i pomiędzy seriami rozciągamy łydki i mobilizujemy staw skokowy i ścięgno achillesa 

Także Krystian proszę Cię o trochę wyrozumiałości i cierpliwości a dostaniesz to co chcesz 




Temat nr 3 - regeneracja - ile czasu ??

To jest dość ciężki temat - czemu jest bardzo dużo złożonych zmiennych które wpływają na to jak odpoczywamy : poziom stresu, obowiązki zawodowe, życie socjalne, stan zdrowia i wiek, żywienie, sposób w jaki trenujemy itd 

Dwie kluczowe sprawy w kwestii wypoczynku to sen i żywienie
Tego się nie da pominąć, zamienić i oszukać - można się wspomagać nie wiadomo jak ale w końcu fizjologia zwycięży - wiadome nawet sterydy nie czynią człowieka niezniszczalnym i nieśmiertelnym 

Ile czasu ?? - to zależy głównie od dwóch czynników 
Pierwszym jest wiek - wiadome im jesteśmy młodsi- mniej obowiązków i stresorem są tylko pryszcze i kolejna pała w zeszycie to poziom hormonu wzrostu powoduje że aż nam ciągnie głowę do sufitu i śpimy zawsze dobrze, budzimy się świeżutcy po 4h i wszystko jest cacy

Drugim czynnikiem jest to pomiędzy jakimi jednostkami odpoczywamy - czyli czy robimy przerwę między dwoma treningami dziennie - jaki był 1wszy jaki drugi ?? czy jeden był mocno obciążający pod względem neurologicznym, czy może zupełnie inaczej - między dniem a dniem.
W tym wypadku należy spojrzeć jak ułożony jest plan treningowy całego tygodnia i skupić uwagę na żywieniu i śnie w dniach mocniej obładowanych - np wrzucić dodatkową porcję witamin i węglowodanów przed snem, lub zafundować sobie ( w miarę możliwości ) drzemkę w ciągu dnia.
Wiadome zakładając jeden trening kondycyjny i siłowy w ciągu dnia - kondycję lepiej zrobić rano ( efekt kataboliczny + pobudzenie metabolizmu) a siłowy wieczorem ( efekt anaboliczny + zmęczenie układu nerwowego) ale tak dobrze mają tylko zawodowi sportowcy którzy w między czasie robią drzemkę i jedzą same dobre rzeczy :)

Zakładając idealny świat , znakomicie skomponowane żywienie i suplementację oraz perfekcyjnie dograny plan treningowy - wystarczy 8h między dwoma jednostkami treningowymi żeby mięśnie wypoczęły dostatecznie pomiędzy treningami i były w stanie wykonać pracę o podobnej intensywności ( jest to też poniekąd zależne od metabolizmu tlenowego oraz aktywności enzymatycznej w kwestii buforowania - ale o tym w osobnym artykule ) 


Mam nadzieję że dość wyczerpująco potraktowałem Wasze zagadnienia 
Pozdrawiam serdecznie

Marketing, konsumpcjonizm.. i zero działania - epoka lenistwa i wszystkiego na już 


Nie będę się mocno rozpisywał - ale jest jedna rzecz która bardzo mnie boli i zaraz nurtuje mój mały rozumek od dłuższego czasu.

Dlaczego wszystko sprowadza się teraz do sprzedaży, wciskania kitu, gadżeciarstwa i ściemniania ??
Nie jestem w stanie pojąć tego czemu takie trendy przeszły na pole kultury fizycznej.

Wiadome - rozwój techniki i technologii poprawia nam życie. Poprawił do tego stopnia, że mamy największą liczbę otyłości, cukrzycy, chorób układu ruchu oraz za przeproszeniem przysłowiowego "nie dojebania" że aż łeb pęka.
Czemu siłownie teraz prześcigają się w pokazaniu która ma lepszy sprzęt, większa powierzchnię, bardziej urozmaicone łazienki i bardziej kolorowe światełka w kiblu zamiast operować hasłami typu że jest to miejsce które przynosi rezultaty, lub że ludzie tu pomogą Ci dokonać przemiany?? Zamiast zatrudnić ludzi którzy znają się na rzeczy jest stado ładnych chłopców z pokłutymi dupami którzy na piękne oczka udają profesjonalistów i wciskając kit robią ludziom krzywdę za pieniądze.
Czemu wszystko sprowadza się teraz do ogłupiania człowieka i wmawiania mu że zamiast ciężko tyrać wystarczy to to i to po 3 serie plus 30 minut na bieżni i jest cacy??


Dlaczego na zajęcia z podnoszenia kolorowych sztang przychodzą faceci ( o ile można ich tak nazwać)
Dlaczego polscy trenerzy skupiają się na pierdołach typu skakanie po dmuchanych piłkach zamiast zamieniać swoich sportowców w maszyny - poprzez rozwój cech motorycznych potrzebnych w danej dyscyplinie ?? Dlaczego w piłce nożnej zawodnicy z lig światowych wyglądają jak sportowcy a polacy jakby weszli na boisko po 3 miesiącach pierdzenia w kanapę przed telewizorem??  Dlaczego polski sport stoi na tak żenująco niskim poziomie w dyscyplinach które są najbardziej opłacane - a ludzie w dyscyplinach niszowych zdobywają medale na imprezach rangi światowej oraz igrzyskach olimpijskich ??


WTF??!!

Ja wiem czemu.
Bo żaden bajer, gadżet ani kolorowa pierdoła nie przezwycięża ciężkiej systematycznej pracy.
A nasz naród niestety uciemiężony umysłowo woli wierzyć w bzdury i cuda w 3 tygodnie zamiast ruszyć dupę i robić coś całym sobą, trzymając się planu i działać.

Z resztą tak samo jest z tymi jebanymi politykami.
Ale jestem wkurzony.

koniec przekazu

 

Presja społeczna, stereotypy i inne bzdury pchane w głowę przez mass media ..

 

W obecnych czasach lansowane jest : ... no właśnie szczerze to nic ciekawego pod względem merytorycznym ani wartościowego pod względem duchowym. 
Wszędzie tylko seks, przemoc, konsumpcja, lans i stereotypy - dlaczego tak się dzieje - czemu społeczeństwo które kiedyś nastawione było na realny kontakt z drugą osobą teraz zamyka się we własnych 4 ścianach aby pochwalić się co takiego robiło tylko na podstawie portalu społecznościowego ??
Kiedyś wychodziło się z kolegami na ławkę przed blokiem - tam umawiano się na granie w piłkę lub popijawę i tak kręciło się życie towarzyskie - teraz w dobie komputeryzacji i uproszczenia ludziom zaczyna brakować szarych komórek .

Wszystko co nas otacza zasadniczo nas ogłupia i rozleniwia - coraz więcej siedzimy, mniej się ruszamy i coraz więcej jesteśmy bombardowani informacjami na temat tego co i jak robić żeby dobrze żyć.
Tylko czemu ta reklamowana egzystencja przypomina bardziej wegetację ?? 
Czemu głos na tematy związane ze zdrowiem zabierają ludzie którzy są np otyli lub swoimi zachowaniami propagują zupełnie co innego o czym mówią ??



Bieganie teraz kojarzone jest z chudnięciem nie zawodami sportowymi.
Siłownia z tępymi osiłkami nie miejscem dla facetów zajmujących się sportem, lub co gorsza z miejscem upiększania siebie nie ulepszania sprawności ciała.
Bieganie kojarzy się z bieżnią nie z lasem, plażą czy deptakiem.

Uderza mnie to trochę z prostego punktu widzenia dorastającego człowieka - kiedyś chodziło się na siłownię mając lat 16 żeby móc się pochwalić przed kolegami kto więcej wyciśnie na klatę czy kto kogo położył na łapę czy kto ile jest w stanie przebiec i na tym polegało dojrzewanie i związana z tym zmiana w fizyczności człowieka. - wszystko było nastawione na bycie lepszą wersją siebie pod względem działania. 
Czemu teraz oglądamy zdjęcia 16 latków ważących dobre 65 kilo lansujących swój 6ciopak na brzuchu?
Czemu dzieciaki wchodzące na siłownię idą pochodzić na bieżni kiedy na dworzu świeci słońce i mogą iść na spacer z kolegami czy koleżankami - lub jeszcze lepiej na rower, rolki, pobiegać - cokolwiek. Czemu teraz słyszy się o dzieciakach lat 16-18 na diecie ? Nawet 10 latków prowadzanych do dietetyka bo są tak grubi że nie mogą zawiązać sznurówek co dopiero będzie za lat kilka ??

Moim zdaniem nasze społeczeństwo jest coraz bardziej chore, faceci zniewieścieli, kobiety plastikowe a fizyczność ogranicza się do wyglądu nie użyteczności. A co będzie jak nagle nie będzie prądu, będzie kataklizm i trzeba będzie używać własnego ciała do pokonywania odległości, zdobywania pożywienia i budowania schronienia??
Co wtedy wam da 6% BF ?? 



Ostatnimi czasy ludzie chyba zapomnieli że kiedyś było nieco inaczej - ale natura ludzka nie zmienia się tak szybko jak abonament w sieci komórkowej czy nastolatki partnerów łóżkowych ( O czasy o obyczaje ...)
Coś powinno się zmienić
I to coś to - to jak się zachowujemy, działamy i co robimy na codzień.
Skończcie z robieniem wszystkiego na pokaz, lub dlatego że to modne. 
Zacznijcie jeść normalnie tylko z głową ( kto kurwa wymyślił diety 1200kcal ??? )
Zacznijcie się ruszać na dworzu ( tak hartowanie organizmu nie jest mitem tylko to działa - nie szczepionki na grypę tylko zwykłe wystawianie się na działanie warunków klimatycznych)
Zacznijcie ćwiczyć jak faceci - podnosić coś ciężkiego, z ziemi, nad głowę, stojąc, leżąc, ale tylko za pomocą własnych kończyn i ciała - nie żadnych bajerów, gadżetów i innych ustrojstw.








I na koniec najważniejsze
Zacznijcie wychodzić więcej do ludzi - użyjcie telefonu żeby się z kimś skontaktować żeby pójść na miasto - i nie ulegnijcie pokusie żeby opublikować zdjęcia czy lokalizację na fejsbuku.
I dare You .

Wyzwanie rzucone
Pozdrawiam

 

 

Czas Powrotu

Niestety wiele rzeczy dobrych jak gofry z nutellą i wakacyjne romanse kończy się szybko jak ciepłe wieczory na polskim wybrzeżu - tak samo skończył się i mój czas w pewnym miejscu co daje mi teraz możliwość poświęcenia się temu co lubię i zarazem powinienem robić.

Nie nazwę tego ratowaniem - ale uświadamianiem - bo niestety uratować nie da się wszystkich a Ewcia dalej będzie miała swoje grono wielbicielek, może choćby paru osobom zmienię sposób myślenia na temat tego jak zadbać o siebie - bo patrząc na to co się dzieje w naszym kraju - to oj jestem wkurwiony


Mamy coraz to więcej siłowni, fitness klubów, reklam mówiących o zdrowym życiu i propagatorów tego działania - szkoda tylko, że 3/4 z nich to idioci bez szkoły nie mający w ogóle pojęcia na temat tego co mówią a swój bełkot opierają na faktach usłyszanych od wujka google i cioci wikipedii.

Co zatem trzeba zrobić - prawie jak w czasach okupacji i tu musi ruszyć ruch oporu - trzeba wytłumaczyć co jest czym i dlaczego trzeba z tego korzystać a nie robić tak bo tak mówi trener ten i ten - ba! żeby jeszcze taki jegomość był trenerem - najczęściej to pusta dętka po weekendowym kursie na którym przez 4h zostajesz ekspertem anatomii, fizjologii i uczysz się podstaw dietetyki żeby następnie przejść na 20h zajęć z marketingu własnej osoby i tego jaki wciskać ludziom kit żeby kupowali u nich treningi.

Co mogę z tym zrobić - zasadniczo niewiele - mam tylko nadzieję że uda mi się zebrać wokół siebie ludzi którzy myślą podobnie i poprzez wspólne działanie zmienimy to co jest teraz grane - a w międzyczasie wypłacimy publicznie nie jednemu ściemniającemu frajerowi kuksańca w bok 


Zatem jak to mawiali  - viva la resistance 



Sezonowcy

W dzisiejszych czasach kultu ciała utarły się już pewne schematy zapożyczone rodem z czasów złotej ery kulturystki - czyli naprzemienne kontinuum robienia " masy" i "rzeźby", co najgorsze podejścia danych jegomości jeśli są prowadzone na własną rękę - w 99% przypadków kończą się porażką.




Dlaczego tak się dzieje - i dlaczego najczęściej próby te kończą się porażką - przyczyny są najczęściej dwie:
-brak konkretnego rozłożonego w czasie planu
-brak zacięcia oraz motywacji do długotrwałej i żmudnej pracy

Wszystko to sprowadza się do jednego - ludzie chcą mieć wszystko na wczoraj.. w przypadku ciała tak to nie działa - ta skomplikowana maszyna potrzebuje czasu oraz odpowiednich sygnałów aby się zmienić - tu nie ma drogi na skróty a żadne 6 minute abs, insanity czy p90x nic tu nie dadzą - jeśli nie chcecie zmienić siebie na dobre.
Co za tym idzie - jeśli człowiek postanawia sobie iż osiągnie pewną przemianę - musi być gotów na konsekwencje własnych słów czyli wyrzeczenia w postaci hektolitrów wylanego potu, ognia w przełyku podczas biegania oraz końca wypadów na Mc Flurry z kolegami po północy. I tu notka dla wszystkich " wyrzeźbionych kolesi" z 6 na początku wagi biegających w nike pro - jak nagle wasze sześciopaki znikają nie srajcie po gaciach i zaczynajcie głodówek skoro chcecie wyglądać jak kawał chłopa a boicie się przypakować

Czemu mnie to tak drażni - otóż niekiedy ludzie którzy chcą się zmienić idą po porady i pomoc do specjalistów z różnych dziedzin - dietetyki, treningu , suplementacji. Będąc już umówionym z danym specjalistą kreślą swój plan na siebie - na co w odpowiedzi specjalista podaje receptę jak to osiągnąć -i człowiek zabiera się do roboty.. i tu zaczynają się schody.

Bo przestaje być miło. Bo się męczę. Bo mnie coś boli. Bo się nie wyspałem. każdy znajdzie sto tysięcy wymówek dlaczego akurat dziś nie może iść poćwiczyć, dlaczego akurat dziś zje na mieście a nie przygotuje sobie coś w domu i zabierze do pracy, dlaczego dziś popije wódę z kolegami wieczorem przy pogawędkach o dupach i samochodach. Następnie przychodzi dzień następny i występuje kac moralny - wznowienie zacięcia do pracy i kolejne próby które nie owocują niczym gdyż po drodze zawsze znajduje się jakiś przerywnik który zbacza nas z drogi prawie jak panienki przy A1 czychające na zmęczonych Tirowców. Następnie jest podłamanie wiary które owocuje chęcią zmian bo plan od speca X nie działa. Wtedy idziemy do innego speca - bo tamten się nie sprawdził, więc szukamy porady u "lepszego" i niwelujemy jakiekolwiek działania które zaczęły mieć miejsce w ciele bo 6ciopak i wyciosana klata i biceps nie przyszły po 3 tygodniach.





... tak to niestety najczęściej wygląda - powiedzcie mi zatem w odpowiedzi- ile razy w życiu dostaje się coś za darmo pomijając zegarek na komunię?? Efekty nie przychodzą bez wyrzeczeń.
Prawda wygląda tak - jak to w jednym z moich ulubionych kawałków -"when enough is enough , that's when you know you're halfway there". Więc gdy naprawde jest już słabo, gdy jesteście już niesamowicie zmęczeni i obolali - to dopiero połowa drogi.

Trening to proces przede wszystkim polegający na wierze - osoba która się jemu poddaje wierzy że dzięki niemu będzie lepsza od siebie z dnia wczorajszego. To długotrwały proces polegający na stałej manipulacji bodźców. To długotrwały proces który polega na wzajemnym poznaniu siebie przez trenera i trenującego. To długotrwały proces polegający na poznaniu siebie - w sensie odpowiedzi ciała na konkretne bodźce. To długotrwały proces który się naprawdę nigdy nie kończy - czemu ??
Bo w treningu nie ma czegoś takiego jak podtrzymanie - ciało przyzwyczaja się do bodźców i po jakimś czasie potrzebuje nowych ( innych lub mocniejszych).

Czy jest lepsze wyjście ??
Oczywiście że tak - a oto na czym ono polega:

- stawiać sobie realne cele - 


zaczynając w październiku nie zrzucisz 23 kilo żeby wejść w tą kieckę na sylwestra ani rozpoczynając pompowanie w kwietniu nie będziesz wyglądać jak posąg Dawida na wakacje  - jak już wspomniałem w tytule - są pewne sezony na oblężenie siłowni - jedne są związane z okresem większego negliżu inne z fikuśnymi kreacjami rodem z Rio prezentowanymi co tydzień na baletach w Sopocie, wszystko to sprowadza się do jednego - próżności i pogoni za nieuchwytną perfekcją rodem z photoshopa.

Gdyby wszyscy Ci ludzie którzy podchodzą do tego na zasadzie zadania krótkoterminowego postawili na nieco inny plan działania to na następne wakacje wyglądaliby tak jak chcieli i co najważniejsze - EFEKT TEN BY SIĘ UTRZYMAŁ !! A skromnym dodatkiem do tego będzie lepsze samopoczucie, wyższa samoocena i sprawność fizyczna, zwiększona wydolność kardiowaskularna, elastyczność i siła mięśni, tempo metabolizmu oraz podniesione markery prozdrowotne, większa pewność siebie i ogólnie pojęte zdrowie.

Nie jestem pod żadnym względem fanem kulturystyki - ale jednego nie można tym ludziom odmówić - są idealnymi przykładami efektu działania pasjonata - innymi słowy trzeba polubić te męczarnie, nauczyć się czerpać z nich radość i mieć zabawę w pokonywaniu własnych granic i słabości - wtedy i tylko wtedy człowiek przeistacza się w lepszą wersję siebie a nie tylko chce wyciosać kaloryfer na spacer po monciaku, który znika równie szybko po wakacyjnych grillach jak serduszka z wakacyjnych romansów rysowane na piasku na plaży...

która opcja przemawia bardziej ?? zostawiam to wam do oceny
Pozdrawiam

 

Moda na..Crossfit?

Wiem że pisząc to co robię teraz narażam się na bycie pożartym żywcem przez rzesze zwolenników tegoż systemu - ale jako obiektywny człowiek muszę wtrącić swoje 3 grosze

Crossfit zaczął się wg wikipedii 12 lat temu w USA gdzie niejaki Greg Glassman - wraz z bratem lub siostrą ( Lauren) złożył w całość koncepcję bardzo ciekawego systemu treningowego - nic w tym złego - z tym że jak każda piękna idea może być przekształcona w coś złego ( komunizm anyone).
Założeniem Crossfitu ( w skrócie CF) jest połączenie elementarnych ruchów dla człowieka - tzw funkcjonalnych w krótkie bardzo intensywne zestawy ćwiczeń - wykonywane najczęściej w czasie lub na czas ( AMRAP - as many rounds/reps possible). Zawierają się tam elementy - matki wszystkich sportów - gimnastyki, królowej - lekkiej atletyki, oraz jej nieślubnego dziecka z pobliskim kowalem - podnoszenia ciężarów.

Treningi CF - charakteryzują się dużą jak nie całkowitą zmiennością oraz bardzo dużą intensywnością- nazywane są one w skrócie WOD - workout of the day ( dla wszystkich nie lotnych językowo wymawia się ŁOD nie ŁUD )- polegać one mogą na niemalże wszystkim - jest to jedna z zalet CF oraz jego jedna bardzo poważna wada - o tym później, zacznijmy od korzyści płynących z tego typu ćwiczeń

Sylwetka - jeśli ktoś ma do zrzucenia zbędne kilogramy i chce "się wyciosać na lato" to tego typu ćwiczenia są jak najbardziej wskazane - wysoka intensywność, praktycznie brak standaryzowanych przerw wypoczynkowych - powodują wydzielania końskich iście ilości kwasu mlekowego, który jak wiadomo jest powiązany z sekrecją hormonu wzrostu oraz spalaniem tkanki tłuszczowej ( patrzcie na sprinterów) przy okazji zajmuje to naprawdę niewiele czasu więc pieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu 



Kondycja - jak już wspomniałem wcześniej CF charakteryzuje się bardzo dużą intensywnością przez co pobudza naraz dwa szlaki metaboliczne w organizmie - tlenowy jak i beztlenowy - podczas pracy - w zależności od ułożenia danego WOD-u może przeważać praca glikolityczna lub fosfagenowa rzadziej aerobowa gdyż treningi te raczej nie wychodzą poza granice 30minut - gdzie na dodatek nie ma stałego tempa oraz cykliczności powtarzanych ruchów - z wyłączeniem specjalnych WOD-ów tzw HERO WOD - które są oddaniem hołdu ( ???? WTF) poległym w walce za cudowny kraj USA- mimowolnie praca aerobowa jest tam raczej w mniejszości

Inne Zdolności motoryczne - według założen CF system ten ćwiczy 10 głównych zdolności motorycznych człowieka- siłę, szybkość, gibkość, kondycję, celność, równowagę, koordynację ruchową itp itd - i tu moim zdaniem pojawia się jego największa wada - bo chyba każdy z Was zna powiedzonko że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego - i tu niestety muszę się zgodzić - i zaraz przedstawię argumenty na poparcie tej tezy ( oczywiście wszyscy Crossfitersi tudzież Crossfitowcy będą bronić tu swego systemu mówiąc, że można to programować odpowiednio itp itd )

Moje 3 grosze

Sam miałem przyjemność kilka razy ćwiczyć zgodnie z założeniami tego systemu - ale nie nazywałem tego CF - dla mnie były to treningi kondycyjne gdzie przygotowywałem się do judo - zmienność charakteru pracy fizycznej oraz wymogi energetyczne umożliwiały mi układanie treningów tak aby lepiej ćwiczyło się  podczas szarpania za szmaty - ale nie nazywałem połączenia 15 podrzutów z podciąganiem oraz machaniem KB imieniem swojej byłej ani nic takiego :) 

Moim zdaniem główną wadą CF jest albo jego rozumienie na opak - lub nieumiejętne stosowanie - a często papier instruktora posiadają  ludzie którzy są zgoła ułomni jeśli chodzi choćby o wykonanie samych elementów technicznych lub wiedzę jak należy programować obciążenia treningowe lub nie znają metodyki nauczania konkretnych elementów technicznych - i przez to mamy możliwość oglądania później za pośrednictwem YouTube'a najróżniejszych kalecznych form zwykłych ćwiczen z sztangą wykonywanych z tak tragiczną techniką że od samego patrzenia mogą się pozrywać więzadła..np http://www.youtube.com/watch?v=RpKcqBCcdjY



Kolejna sprawa której nie pojmuje to swoistego rodzaju odmiany ćwiczeń wymyślone przez CF - że choćby wspomnę o ichnym podciąganiu - które z normalnym gimnastycznym ćwiczeniem nie mają nic poza chwytem za drążek wspólnego ..

I na sam koniec zostawiłem sobie największego smaczka - mianowicie głupotę ludzi którzy myśląc o CF jako o kolejnym zejściu Chrystusa na ziemię zapominają o najważniejszej rzeczy - solidnych podstawach. Opowiem Wam historie na przykładzie mojego przyjaciela - który gdy popadł w romans z CF zaczął się zarzynać a nie trenować praktycznie każdego dnia - wykonując najdziwniejszej maści oraz pokroju obwody ćwiczebne - bez założonego planu ani celu - i dziwił się czemu nagle wszystko mu spada... - oglądając któregokolwiek z herosów CF myślicie że oni ćwiczą używając tylko metod którymi zbudowane są WOD ?? Czy ktoś sądzi że trzymając się diety Paleo, biorąc tylko Omega 3 jako suplement oraz robiąc 15 minutowe treningi składające się z robienia przysiadów z 50kg nad głową oraz skakaniem na skakance będzie wyglądać ruszał się oraz miał możliwości jak ktokolwiek z nich ?? niech ta osoba zastanowi się dwa razy nad sobą i w ogóle tym co robi...


Wszystko zaczyna się od podstaw - każdy z tych którzy osiągają wysokie wyniki w sporcie mają pewną bazę - w tym wypadku przy CF który kandyduje do miana sportu będzie to LA, Gimnastyka czy podnoszenie ciężarów - trzeba zbudować pewien fundament - siły ( przysiady, martwe ciągi, wyciskania, podciąganie, pompki na poręczach, wspierania na kółkach, RWANIA, ZARZUTY I PODRZUTY - wykonywane do max obciążeń lub ilości - ale W SERIACH A NIE NA CZAS Z POMINIĘCIEM PRAWIDEŁ TECHNIKI) ORAZ TECHNIKI  - która niestety tutaj często gra drugą rolę - w pogoni za intensywnością



Nie mam zamiaru tu nadmiernie bashować CF i jego naśladowców - ale hasła typu iż jest najlepszy system treningowy  lub to że może być stosowany jako przygotowanie do danej dyscypliny sportowej ( z wyłączeniem okresu przedstartowego podczas którego budujemy tylko wydolność oraz wytrzymałość siłową)- są bzdurą - poza tym niech ktoś mi powie że ci którzy wygrywają CrossFit Games są w 100% czyści i naturalni - bo ja nie widzę zbyt często kogoś kto ważąc 90 parę kilo robi przysiady z 230kg, biega 400 w 50 sekund, robi 70 podciągnięć i do tego może to robić 2h pod rząd - sorki ale nie w tym świecie ..

trochę pola do myślenia..
Pozdrawiam

 

Moda na fitness

Patrząc na zatrzęsienie klubów które powstają teraz z dnia na dzień - oraz różności przekroju personelu w nich pracujących naprawdę zwróciłbym uwagę na to gdzie chodzicie na "siłke"

Fitness jest wszędzie od płatków śniadaniowych oraz programów muzycznych na mniej lub bardziej popularnych stacjach po kampanie reklamowe firm odzieżowych na samych placówkach skupiających entuzjastów zdrowego stylu życia kończąc. 



W tym właśnie tkwi problem - bycie zdrowym oraz "fit" jest teraz modne - czemu bo każda chce być zgrabna jak lalka Barbie albo jej umięśniony kolega Ken. Niestety często , to czemu poddają się ludzie uczęszczający do fitness klubów zdrowym nazwać nie można, mógłbym tu zacząć wymieniać niemalże swoistego rodzaju subkultury jakie teraz panują na tego typu placówkach - od zawsze wiernych poniedziałkowej klacie z bicepsem pakerów, przez entuzjastki zumby czy innego latynoskiego aerobiku po hardkorowców próbujących naśladować Richa czy innych bohaterów z CrossFit'u wykonujących tak dziwne ruchy z różnego rodzaju sprzętem że bardziej wyglądają jak szympans podczas epilepsji a nie jak facet który się podciąga.

Za tym niestety stoją najczęściej osoby, które przez część klubowiczów są ignorowane z różnorakich powodów - a mianowicie instruktorzy tudzież tzw. trenerzy personalni. Zyskać kwalifikacje na tego typu stanowisko nie jest problemem - wystarczy ukończyć kurs ze szkoły o nazwie zawierającej fitness w którymś czlonie z wątpliwej jakości instruktorem który sam wygląda jakby potrzebował pomocy lub być jako tako obeznanym w ćwiczeniach mieć gadanę, błysk w oku i aparycję i robota jest na wyciągnięcie ręki; 


zasadniczo sam jestem takim pracownikiem lecz mnie dzielą od rzeszy innych dwa fakty - wykształcenie kierunkowe, nie - zakończone na pierwszym roku po zdaniu anatomii a reszta przechulana na imprezach, oraz nieustanna chęć rozwoju z racji pasji do tego co lubię najbardziej czyli pokonywanie barier w tym i fizycznych z kategorii do czego zdolne jest moje ciało.

Czemu tak ważny jest ten nieszczęsny instruktor na siłowni - bo to on powinien być egidą dla ludzkiej głupoty, która na siłowniach nie zna granic. To właśnie taki instruktor powinien reagować oraz ( o zgrozo) instruować danego jegomościa jeśli ten wykonuje coś niepoprawnie, sam powinien oczywiście znać prawidła fachu oraz poprawną technikę wykonania poszczególnych ćwiczeń, znać je od podszewki a nie tylko z obrazków z men's health'a oraz mieć jako tako pojęcie o programowaniu treningu tudzież układaniu planów treningowych.

Lecz niestety nasz naród słynie z kombinatorstwa i zawsze próbuje na wszystkim zaoszczędzić a niestety na zdrowiu się nie opłaca oszczędzać. Stąd apel aby wybierając placówkę do której mamy zamiar uczęszczać - udać się na dzień próbny i obejrzeć co mają do zaoferowania sobą instruktorzy: czy to tylko napakowani koledzy menedżera, czy to chłopcy którzy zaczynają swoją zabawę z siłownią i chcą przy tym zarobić, czy to może właśnie odpowiedzialni ludzie którzy swoją wiedzę i doświadczenia przekazują innym aby Ci mogli się cieszyć dobrym zdrowiem i satysfakcją z realizacji celu jaki sobie założyli. 

Instruktor/ trener powinien się cechować wiedzą tematyczną, umiejętnościami interpersonalnymi z empatią, odpowiedzialnością oraz zaangażowaniem na czele, powinien sam być przykładem tego co mówi i pokazuje ( z ang. practice what you preach) aby raz wzbudzać zaufanie oraz dawać przykład i motywację. Dlatego stąd mój apel o rozsądek - każdy chce teraz dobrze wyglądać - ale niestety nie każdy wie jak to zrobić..

Dlatego jak już idziecie do kogoś - idźcie do profesjonalisty - a to widać już po paru spotkaniach. 
Pozdrawiam

4 komentarze:

  1. Witam.
    Bardzo fajny blog. Dużo przemyśleń "nie standardowych" i nie pasujących do dzisiejszego "szybkiego" świata. Będę tu zaglądał, a teraz na trening!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może napisz jak dość szybko zdemaskować takiego typowego idiotę o jakich piszesz w notce "POLSKA JAKO ZAŚCIANEK CYWILIZOWANYCH KRAJÓW W KONTEKŚCIE SPECJALISTÓW OD SPRAWNOŚCI FIZYCZNEJ." Prośba ta może wydawać się z pozoru naiwna, jednak z doświadczenia wiadomo że idioci są zwykle powtarzalni i zazwyczaj można przedstawić kilka zdań / pytań / działań / braku pewnych pytań lub pytań do zadania takiemu, dzięki którym indywiduum można dość szybko zdemaskować i zawsczasu zwiewać gdzie pieprz rośnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny post, ciekawe rady. Ja korzystam z programu treningowego Michała Wrzoska i też opieram się na diecie przez niego stworzonej. Fajne przepisy możecie zobaczyć na jego stronie. Trening dopiero co zacząłem w listopadzie, ale już widzę pierwsze rezultaty, zarówno jeśli chodzi o sylwetkę jak i siłę mięśni. Odnośnie shaków białkowych to bym uważał, bo organizm źle znosi nadmiar białka.

    OdpowiedzUsuń